wtorek, 28 maja 2013

3.Przepowiednia.

       Wszyscy wyszli z klasy i ruszyli w stronę Wieży Astronomicznej. Zajęcia mieli mieć z profesor Sybillą Trelawney. Wdrapali się po drabinie do okrągłego pomieszczenia w którym było bardzo duszno przez liczne kadzidełka. Lekcje mieli mieć z Krukonami. Chłopcy usiedli przy stoliku pod oknem.
-Dobrze dzieci dziś będziemy wróżyć przyszłość  z kryształowych kul. Usiądźcie się parami.
James usiadł z Krisem ,a ukradkiem spoglądając stwierdził że Anabell usiadła ze swoją najlepszą przyjaciółka Marisą.
-Wszyscy mają kule? Tak? Więc niech każdy  przyjrzy się jej i powie co widzi.
-Może ty - Wskazała na jedną z Krukonek.
-To, to wygląda trochę jak słoń.
-Tak słoń.-Powiedziała jak by zamyślona nauczycielka - To oznacza, że w najbliższym czasie spotka cię szczęście - Dziewczyna uśmiechnęła się.
-To może teraz ty - Wskazała na jedną Gryfonkę.
Dziewczyna trochę nieśmiało powiedziała :
-Wydaje mi się że to jest gołąb.Co on symbolizuje Pani profesor?
-To, że niedługo spełni się twoje najskrytsze marzenie .
       Dziewczyna lekko się  zarumieniła i spuściła głowę. Po chwili spojrzała  na Louisa. Ten też się zarumienił.
-To może teraz ty chłopcze - Wskazała na Jamesa.
-Ja ,widzę tak jakby to była podkowa ale tu jest też coś na kształt krzyża (?) - Zdziwił się .
-Ciekawe, ciekawe - Powiedział nauczycielka bardziej do siebie niż do uczniów.
-Pani profesor a co to znaczy? - Spytała jakaś Gryfonka.
-Ból i cierpienie po którym przyjdzie szczęście - James teraz był naprawdę  zdziwiony, ale pomyślał że coś źle odczytał, bo przecież co to może oznaczać.
Tak minęła im cała lekcja.

***

         James wraz z Krisem, Fredem  i Louisem siedzieli w Pokoju Wspólnym i pisali esej na transmutację. Nie było tam prawie nikogo, ponieważ  większość wolny czas spędzała na błoniach. Tkwili tu  już od półtorej godziny.
-Ja mam dosyć idę się przejść, idzie ktoś ze mną? - Spytał James.
-Ja nie mogę ,muszę jeszcze to dokończyć - Odpowiedział Kris.
-Ja też - Dodał Fred.
-A ty Louis?
-Stary ja dopiero co zacząłem.
-Dobra to idę sam.
         Wyszedł przez portret Grubej Damy. Szedł jednym z korytarzy. Myślał o dzisiejszej lekcji Wróżbiarstwa Nagle na kogoś wpadł. Była to Anabell .
-Przepraszam - Powiedział i pomógł zbierać dziewczynie książki które wypadły jej z rąk - Zamyśliłem się.
-Nic się nie stało - Powiedziała biorąc od niego ostatnią książkę.
-A, Anabell,  chciałem Cię o coś zapytać - Powiedział trochę zawstydzony.
-Tak?
-Bo, może byś chciała pójść ze mną na  spacer ?
-E, James tobie chodzi o randkę?
-Noo, tak.
-James, ty jesteś fajnym chłopakiem ale ja już kogoś mam. Przepraszam.- Powiedziała i ze spuszczona głową   ruszyła w stronę Wieży Gryffindoru.
James nie wiedział co ma myśleć, miał kompletny mętlik w głowię. Wrócił do Wieży.
-Hej stary co ty taki przygnębiony, masz minę jak by ktoś umarł - Zaśmiał się Kris.
           Chłopak go zignorował i skierował się do dormitorium. Było puste. Poszedł do łazienki i wziął kąpiel. Gdy wyszedł położył się do łóżka i od razu zasnął.


***

            Od owego zdarzenia minęły już prawie dwa tygodnie. Był sobota.Teraz James każdą wolna chwilę spędzał w dormitorium lub bibliotece. Teraz siedział w Wielkiej Sali na śniadaniu. Wstawał właśnie od stołu gdy za plecami usłyszał jakiś głos.
-James możemy porozmawiać? - To była Rose (Choć jest o dwa lata młodsza zawsze była blisko z Jamesem gdyż była jedyną dziewczyną z którą mógł porozmawiać )
-A o czym ty chcesz rozmawiać - Spytał dość oschle.
-O tobie.
-Więc nie ma o czym.
-Owszem jest .Od prawie dwóch tygodni jesteś jakiś dziwny ,zamknięty w sobie. Unikasz nas wszystkich .Chodzisz przygnębiony.Co się z tobą dzieje? Przecież wiesz ,że mi możesz powiedzieć o wszystkim.
-Nie chce o tym gadać, dobra?
-Dobra, nie będę Cię zmuszać, jak zmienisz zdanie to wiesz gdzie mnie szukać-Powiedziała i wróciła do  stołu.

           James chciał być teraz sam. Szedł właśnie na siódme piętro, gdy był w pierwszej klasie tata mu powiedział ze znajduje się tam pokój Życzeń. Wyjaśnił mu, że trzeba przejść trzy razy wzdłuż pustej ściany myśląc życzenie gdzie się chce znaleźć.
          Był już prawie na miejscu gdy po drodze spotkał Anabell, szła z jakimś Gryfonem z siódmej klasy. W środku aż zagotował się z zazdrości ale nie dał tego po sobie poznać. Przyśpieszył kroku i przeszedł niby obojętnie. Nie wiedział jakie życzenie pomyśleć. Wtedy przypomniał sobię dom. Jak on chciał by się  tam znaleźć.Właśnie w tej chwili pojawiły się przed nim drzwi .
           Obejrzał się czy nikt go nie widzi i wszedł do środka.Pomieszczenie w którym się znalazł wyglądało jak dokładna replika jego pokoju w Dolinie Godryka.Usiadł  się na łóżku. Pomyślał o rodzicach.Od czasu przyjazdu do nich nie pisał .Pomyślał ,ze chciał by mieć tu pióro, kałamarz i pergamin. Jak pomyślał tak się stało.

Kochani rodzice,
U mnie wszystko w porządku  ,nie zarobiłem jeszcze żadnego szlabanu  i nawet lepiej idzie mi  z ocenami .
A u was? Wszystko w porządku?
James


           Życzenie się spełniło i w okno zapukała sowa. Przywiązał list do jej nóżki i wypuścił ja, Położył się na łóżku i choć nie było jeszcze nawet południa, usnął .Rano obudziła go mała płomykówka, która zawzięcia pukała w szybę.Wstał i otworzył okno aby  sowa mogła wlecieć.Upuściła list na łózko i wyleciała z pomieszczenia.Wyjął list z koperty  i zaczął czytać.


James,
Tak u nas wszystko dobrze ale nie musisz udawać Lily  wspominała że  od  początku roku jesteś jakiś zamknięty w sobie  i z nikim nie chcesz rozmawiać. Myślałem, że sam napiszesz  jeśli będziesz chciał porozmawiać  ale widocznie myliłem się. Jeśli będziesz chciał chętnie wysłucham co cie gnębi a jeśli nie chcesz, nie będę naciskał.
Kocham Cie, tata.

Wziął do ręki pióro i pergamin i naskrobał kilka słów.

Tato,
dzięki ale  sam muszę sobie z tym poradzić.
Pozdrów  mamę i  dziadków.
James.

Po raz drugi do okna zapukała sowa i czekała aby przywiązać jej list do łapki.

*** 
(Tym czasem w pokoju wspólnym )

-No i gdzie on jest?! Jesteście pewni, że nie wrócił na noc do dormitorium? - Spytała nerwowo Rose.
-Tak, nie było go - Odpowiedział Fred
-Znajdzie się - Odparł niczym nie przejęty Kris.
-Nie ma go od wczorajszego poranka, coś musiało się stać! - Powiedziała coraz bardziej zdenerwowana Rose.
-A ja mówię wam zabalował pewnie z jakąś panną i zaraz wróci - Powiedział spokojnie chłopak.
-Kris!! Nawet nie wiesz w jakim on był stanie gdy go ostatnio widziałam. Nie był w nastroju na zabawę! Uwierz mi! - Wybuchła Rose
-No dobra, dobra. Tylko żartowałem.
-A ja nie mam nastroju na żarty!
-Coś się stało, słychać was aż w dormitorium? - Spytała Anabell .
-Tak, James nie wrócił od wczoraj od rana, nie wiemy co się z nim dzieję. Ostatnio jest jakiś zupełnie inny.
-Rose możemy porozmawiać na osobności - Spytała patrząc na chłopców.
-Jasne. Chłopaki zostawcie nas na chwilę .
-Ok już nas nie ma.
        Odczekały chwilkę aż chłopcy się oddalą, aby  ich nie słyszeli.
-On prze zemnie się tak dziwnie  zachowuje - Powiedziała spuszczając głowę.
-O czym ty mówisz An? -  Spytała zdziwiona Rose.
-No bo to moja wina. W pierwszy dzień zapytał mnie o randkę, a ja mu odmówiłam, bo od trzech miesięcy jestem z Alexem, nic wam wcześniej nie mówiłam bo nie było się czym chwalić. A wczoraj James widział nas razem, szedł wtedy chyba na siódme piętro.
-Dzięki ,muszę wyjść - To powiedziawszy wybiegła  z Pokoju Wspólnego i skierowała się tam  gdzie mówiła Anabell. 

***

          James wychodził właśnie z Pokoju Życzeń, chciał iść na błonia.
-James zaczekaj - Usłyszał za plecami wołanie kuzynki.Poczekał aż do niego dojdzie i zapytał :
-O co chodzi?
-Musimy porozmawiać.
-Właśnie szedłem na błonia.
-Więc idziemy - Powiedziała dziewczyna i pociągnęła  go za rękaw.

3 komentarze:

  1. retoryka też trochę leży. mogę ofiarować pomoc przy publikacjach i małe korekty, typu przecinki, ortografy- tu nawet w pierwszym zdaniu masz błąd :3
    ~Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ,muszę sam się wyuczyć ,się pilnować z tymi błędami ale dzięki za propozycję a muszę dodać ,ze jestem dyslektyczką i to tez mi utrudnia pisanie :)

      Usuń
  2. Skąd pomysł na nazwę? Znam genialną twórczynię Dramione o tym samym nicku.
    Fakt, dyslektykom jest ciężej, ale wszystkiego da się nauczyć. Na początek jednak polecam wziąć kogoś do pomocy. Będzie ci poprawiał, pomagał a ty potem będziesz to jeszcze raz czytać. Zobaczysz swoje błędy.
    Dużo czytaj o zasadach interpunkcji i ortografii, stosuj się do nich.
    To nic trudnego. :3

    A rozdział ciekawy.
    Przy okazji zapraszam na http://story-of-bellatrix.blogspot.com/

    Pozdrawiam, Bellatrix †


    PS. usuń weryfikację obrazkową, bo tak bardzo utrudnia komentowanie.

    OdpowiedzUsuń