poniedziałek, 8 lipca 2013

7. Niedopowiedzenia.

            Po wysuszeniu wszyscy znaleźli się w Pokoju Wspólnym. Impreza powoli się rozkręcała. Na "parkiecie" tańczyło kilka par.
- No to co, idziemy? - Zwrócił się James do swojej dziewczyny.
- Jasne - Odparła z uśmiechem.
- A wy zostajecie czy idziecie się bawić ? - Spytał chłopak.
- Później do was dołączymy - Odparł Louis.

           Impreza trwała już od ponad godziny. Wszyscy prócz Rose znaleźli sobie partnerów do tańca. James zostawił tańczącą Carle i usiadł na fotelu przy kuzynce.
- Masz zamiar siedzieć tu tak całą imprezę? Rusz tyłek, idź do niego i zagadaj przecież nic ci się od tego nie stanie - nalegał James.
- A co jeśli nie będzie chciał gadać? Może nawet nie wie jak mam na imię - Odparła niepewnie.
- Jeśli nie pójdziesz to się nie przekonasz.
- No al...
- Niema żadnego ale, pójdziesz tam i zapytasz czy nie chciałby z tobą zatańczyć a jeśli brak ci odwagi to pomyśl że mówisz to do mnie, ok?
- Ok, ale jeśli coś, to będzie na ciebie.
- No idź już - powiedział z uśmiechem.
           Zrobiła jak jej kazał, wstała z fotela i niepewnie skierowała się do grupki chłopców stojących pod oknem.
- Hej, Jack. Nie chciałbyś może zatańczyć?
- Hej Rose, jasne - Odparł i podał dziewczynie rękę.
           Przetańczyli razem jedną piosenkę i rudowłosa wróciła do kuzyna który popijał kremowe piwo.
- Tak szybko? I jak? - spytał.
- Nijak.
- Jak to?
- No zatańczyliśmy jedna piosenkę i koniec. Wam facetom trzeba wszystko tłumaczyć, idę do Roxann, a ty?
- Ja tu posiedzę.
          Chłopak trochę zgłodniał, wstawał właśnie aby iść do stolika ze słodyczami ale zatrzymał go głos pewnej dziewczyny. Miała blond włosy i błękitne oczy. Była to Anabell.
- Co tak sam siedzisz? Gdzie Carla?-Spytała i usiadła naprzeciw niego.
- Tańczy z Louisem - odparł zbytnio nie zainteresowany rozmową. Dziewczyna zauważyła to ale nie dała za wygraną. Przesiadła się na kanapę obok niego.
- A co tam u ciebie, dawno nie rozmawialiśmy - stwierdziła, włosy opadły jej na twarz, ale z gracją je odgarnęła.
- Dobrze - odparł krótko.
           Dziewczyna przysunęła się go tak blisko, że pomiędzy nimi nie było najmniejszej przerwy. Brunet odczuł lekki dyskomfort, chciał powiedzieć aby odsunęła się od niego, ale była szybsza.
- Chyba nie masz nic przeciwko...
- Właściwie to... - próbował powiedzieć, ale gdy spojrzał w oczy dziewczyny, o wszystkim zapomniał. Jak się nazywa, co tu robi, że ma dziewczynę...
- No to jak, chyba nie masz nic przeciwko tego abyśmy się przeszli?
- Oczywiście że nie - odparł i ruszył w kierunku portretu Grubej Damy.
- James co ty... - była to Carla, która aż gotowała się ze złości.
- Odczep się, on idzie ze mną! - warknęła Anabell.
- James co ty wyprawiasz?
- Yyyy, noo, ja idę z nią na spacer.
- Jeśli to zrobisz to z nami koniec - krzyknęła drżącym głosem i wybiegła na korytarz. Słychać było jeszcze jej szlochanie.
-No to idziemy? - ponagliła Gryfonka.
-Co? Gdzie ty chcesz iść? - spytał, nie pamiętał niczego co działo się w przeciągu ostatnich kilku minut.
-A, nie, nigdzie-Odparła zrezygnowana.

***


           James szedł korytarzem z Louisem, Fredem i Krisem na ostatnią lekcje. Była to Historia Magii. Przechodzili obok grupki dziewcząt. Wśród nich znajdowała się Carla. Widać było, że płakała. Miała czerwone i podkrążone oczy. Chłopak spojrzał na nią pytająco lecz ta spojrzała na niego z nienawiścią, w jej oczach malował się ból. Nie wiedział o co jej chodzi. Przecież było wszystko dobrze do czasu, gdy  w Sobotę zaczął rozmawiać z Ann. Czy to z tego powodu?
- Chłopaki wiecie może o co chodzi Carli?
- To ty nic nie pamiętasz? - pyta Kris.
- No nie - rzekł zgodnie z prawdą.
- Siedziałeś i gadałeś z Ann, potem chcieliście wyjść z Wieży, Carla mówiła że jeśli to zrobisz to z wami koniec, a ty ją zignorowałeś. Ona wybiegła a ty jakbyś wyszedł z jakiegoś transu(?!) - odparł Kris.
- A o czym ja z nią gadałem - spytał i zaczął intensywnie myśleć.
- Nie wiem, byliście tam sami, wyglądaliście jak para. Nie dziwię się ze Carla tak się wściekła - dodał Fred.
- Cholera. W co ta dziewczyna pogrywa?! Najpierw daje mi kosza a teraz to!
- Wiesz, wydaje mi się, że omamiła cie swoimi willimi zdolnościami - rzekł Louis który dopiero teraz się odezwał.
          Doszli pod klasę a nauczyciel, który wyjrzał przez drzwi gestem ręki zaprosił ich do środka. Wszyscy posłusznie usiedli w ławkach. James wraz z Fredem usiedli na samym tyle. Przy oknie, dwie ławki przed nimi usiadła Marisa wraz z Carlą.
Profesor Binns zaczął lekcję. Jego senny głos rozchodził się po całym pomieszczeniu.
James nie tracąc ani chwili na kawałku pergaminu naskrobał kilka słów.

Musimy porozmawiać, wszystko ci wyjaśnię.
                                                                                                                                             J.

        Zaczarował papier który wylądował prosto na stoliku Carli. Delikatnie otworzyła go. Po przeczytaniu pokazała przyjaciółce, która odwróciła się aby spojrzeć na nadawcę. W jej oczach widniał gniew. Brunetka naskrobała odpowiedz na odwrocie kartki i wysłała ja.


Nie mamy o czym, dla mnie wszystko jest jasne!
                                                                                                             C.



Proszę, chociaż wysłuchaj tego co mam do powiedzenia
                                                                                         J.
  
 Nie!



Daj mi chodź jedną szansę a wszystko ci wyjaśnię.
                                                                            J.

Nic.


 To zajmie tylko chwilę. Proszę.
                                           J.


Wymieniła porozumiewawcze spojrzenie z przyjaciółka i odpisała.


Dobra, czekaj na mnie na dziedzińcu. Masz pięć minut.
                               C.

OK, będę czekał. 
                 J.


            Profesor Binns opowiadał jeszcze o wojnach goblinów ale nikt w klasie go nie słuchał, zazwyczaj mu to nie przeszkadzało. James myślał jak ma  to wszystko powiedzieć Carli i czy w ogóle mu uwierzy. 
Zabrzmiał  dzwonek oznaczający koniec zajęć. Chłopak czuł strach, niepewność i wściekłość na Anabell.
.................................................................................................................................................
Musze przyznać, że rozdział podoba mi się najbardziej ze wszystkich poprzednich.
Mam nadzieje, że Wam też przypadł do gustu.
Po kilka razy zmieniałam niektóre sceny i jest jak jest.
Możecie pomyśleć że to blog tylko o miłości i młodzieńczych rozterkach, ale w przyszłości planuję zrobić coś innego niż to obecnie, nie zdradzam za dużo, ale na to jeszcze trochę poczekacie.
Niestety, ale mam nadzieję że wam się spodoba :)

2 komentarze:

  1. Rozdział mi się podoba. Szkoda tylko, że taki krótki, ale zaintrygowałaś mnie swoim pomysłem. ;]] Czekam na ciąg dalszy ^^

    OdpowiedzUsuń